Znajdź książkę

Nasz antykwariat internetowy to zbiór ponad 40.000 książek

    ul. Wilcza 29 A lok. 25
    00-544 Warszawa
    tel. 022 622 11 54
    0,00 

    JAN STRAUS: PODNIEŚCIE W GÓRĘ STROP, CIEŚLE – CZYLI O DZIEWIĄTEJ AUKCJI KWADRYGI

    Natłok aukcji książkowych ostatnio ogromny. Prawie codziennie nowa. Z tej perspektywy nadzieja miłośnika stacjonarnych aukcji antykwarskich, że „i na łanbida przyjdzie w końcu bida”, wydaje się trudna do spełnienia. Dlatego też na popularny ten portal aukcyjny zaglądam coraz niechętniej. Odstręcza mnie wygląd internetowych stron, które – mnie staremu – przegląda się ciężko. Ustawione na nich, jak pod sznurek, obrazki drgają i podskakują, a wystawione na licytację książki podejrzanie upodabniają się do siebie, zwłaszcza te we wtórnych oprawach. Strony Kwadrygi działają więc na spragnionego nowych nabytków bibliofila wręcz odświeżająco.

    Na 9. Aukcji szczególnie bogaty i różnorodny jest dział poświęcony książkom dziecięcym. W gąszczu zgromadzonych tu obrazków, wprawne oko wyłuska rzadkie już wydawnictwa przedwojenne, będące prawdziwą ozdobą niniejszej aukcji: nie tylko ze względu na urodę ilustracji, ale i bardzo dobry stan zachowania. Uwaga ta dotyczy również książek pióra Hanny Januszewskiej: „Ele – mele dutki” (poz. 337), „O kocie co faję kurzył” (poz. 340) i „Z góry na Mazury” (poz. 341), w opracowaniu graficznym przedwojennego członka Związku Słuchaczy Architektury, wartego przypomnienia Romana Wyłcana. Należą one do najznakomitszych osiągnięć w sztuce polskiej książki lat 30. ubiegłego stulecia.

    Polecam również chyba najpiękniejsze (ze wszystkich mi znanych) wydanie wiersza Juliusza Słowackiego „O Janku co psom szył buty, ozdobione młodopolskimi rysunkami Antoniego Gawińskiego (poz. 367). Ta bardzo poszukiwana dziś książka ukazała się w dwudziestoleciu, w popularnej, liczącej ponad dwadzieścia tytułów, solidnie oprawionej, arctowskiej serii dla dzieci. Jednak mimo sztywnej, glansowanej, półpłóciennej, kartonowej oprawy, w dobrym stanie do naszych czasów dotrwały zaledwie jej szczątki.

    Stanem zachowania zachwyca również pierwsze – w wersji przysposobionej dla dzieci – polskie wydanie Przygód Barona Münchausena” Buergera (poz. 366). Jest ono gratką dla lubiących wszelakiego rodzaju drukarskie omyłki, (do których należę), zdobi je bowiem tytuł okładkowy wydrukowany z błędem w nazwisku głównego bohatera: Münchausena przekręcono na Münchhausena. I właśnie z tym błędem wprowadzono nazwisko Pana Barona do literatury polskiej. Figurował on bowiem w niej dotąd pod przybraniem „Pana Prawdzickiego z Wymysłowa”, którego „dziwne przygody na lądzie i na morzu” w wersji dla dorosłych (z 6 rycinami), ukazały się w 1847 roku we Wrocławiu nakładem Zygmunta Schlettera, przy czynnym udziale J. I. Kraszewskiego.

    Tu wypada gawędę o książkach dla dzieci przerwać, bo rozsądek mi podpowiada, że zbytnio w temacie się rozpisałem. Więc tylko dodam, że na 9. Aukcji, mamy dziecięcy unikat. To Stasia i Józi wędrowania” (poz. 362), dzieło w tłumaczeniu Or-Ota, którego aktualnie nie posiada żadna polska publiczna biblioteka. Aktualnie, bo usłużna Krassowska (patrz „Bibliografia literatury dla dzieci i młodzieży 1915– 1939”, poz. 5530) podpowiada, że jednak gdzieś, i to całkiem niedawno, bo jeszcze w 1999 roku, książka ta w naszych zbiorach się znajdowała. Jak więc z nich wyparowała? Traktat o Stasiu i Józi warto jednak mieć i bez odpowiedzi na to pytanie, bo obrazki w nim zawarte do dziś chwytają za serce, a i wierszyki Oppmana są ślicznie zrymowane.

    Do tytułu unikatów na naszej aukcji kandydują także dwa druki ulotne: Ojczyzna potrzebuje twoich rąkiOdezwa Komisariatu Ludowego Spraw Zagranicznych ZSRR, oba datowane na rok 1944. Pierwszy przed sowietami ostrzega; drugi kłamliwie zapewnia, że ani jedna piędź ziemi polskiej nie zostanie do związku sowieckiego (po wyzwoleniu) wcielona. Na „Odezwie komisariatu” nawet kolor ociekającej czerwienią ramki jest zrozumiały. Za to czemu, tak potrzebne ojczyźnie dłonie, dzierżą pod napisem: „Bolszewizm zagraża”, kilof i łopatę zamiast broni? Nie wiemy. Nie jest jasne także komu towarzyszy tłum uchodźców? Czyżby kilof i młot, zamiast do walki, miały zachęcić Polaków (w obliczu nowego najeźdźcy) do pracy? Byłaby to więc – co prawda ostrzegająca przed sowietami – ulotka hitlerowska? Godna sąsiadka – (poz. 585) – sąsiada – (poz. 586).

    Paru „bibliotecznych unikatów” spodziewać się możemy także w otwierającym naszą aukcję zestawie ulotek i folderów, reklamujących usługi przedwojennych linii żeglugowych, w tym GAL. Ten pochodzący głównie z lat 30. ubiegłego wieku, liczący kilkanaście pozycji zestaw powinien, w dbającym o nasze patrymonium państwie, zostać w całości (choćby na prawie pierwokupu) nabyty przez jedną z narodowych bibliotek, bo rozproszony, nie zostanie odtworzony nawet po kolejnych 90 latach. Bo choć główną atrakcję tego zbioru stanowią druki ozdobne, opracowane graficznie przez członka K.A.G.R. wartego przypomnienia Zygmunta Glinickiego (poz. 3 i 8), to o jego sile i bibliograficznej wartości decydują ulotki wizerunkowo skromniejsze, takie jak poz. 6, 10, 14, których (np. listy pasażerów Batorego podróżujących na fiordy w 1938 roku) ze świecą szukać po szerokim świecie. A jak bardzo by się one przydały w polskich zbiorach, niech zaświadczą znane mi kłopoty, jakie mieli twórcy wspaniałej wystawy „Gdynia Tel Aviv”, zorganizowanej kilka lat temu w Muzeum POLIN, ze skompletowaniem potrzebnego im a związanego z podróżami do dzisiejszego Izraela materiału. Bo w dwudziestoleciu, ze względu na zasięg samolotów, z Polski do Palestyny udawano się prawie wyłącznie drogą morską, statkami „Polonia” i „Kościuszko”, często przez Konstancę. Kosztowało to wówczas – zwłaszcza Żydów polskich – słono, bo poza kosztami shippingu musieli oni w ambasadzie brytyjskiej w Warszawie (Palestyna była pod angielskim protektoratem) poza papierami wizowymi uiścić zastaw w wysokości 800 funtów, bezzwrotny w przypadku pozostania na stałe w Palestynie. Do podjęcia tej decyzji i odwiedzenia – choćby na próbę – ziemi obiecanej, zachęca ich słynny plakat Tadeusza Trepkowskiego z zacumowanymi na pustyni, majestatycznymi statkami, którego doskonała kopia zdobi wydany w 1938 roku folder Na bliski wschód” (poz. 8). Masowej emigracji Żydów z Polski sprzyjała również zbliżająca się wojna oraz nasilający się w Polsce antysemityzm.

    Foldery GAL Kwadryga na dziewiątej aukcji rzuciła przed swymi P E R Ł A M I. I słusznie, bo będą na początek aukcji stanowić dobrą rozgrzewkę. Co do tzw. pereł, to ich wybór zawsze można dyskutować. Na pewno do ich grona zaliczyłbym jeszcze arcyrzadką w handlu „Taryffę domów miasta stołecznego Warszawy dla wygody publicznej na nowo [sic! w 1821 roku] wydanej z dołączeniem Przedmieścia Pragi i Domów za Rogatkami będących tudzież Opisem Historycznym tej Stolicy” (poz. 187), pełnym wówczas aktualnych, a dziś już historycznych, informacji z życia codziennego naszego miasta w dwu pierwszych dziesięcioleciach XIX stulecia. Wyczytać możemy, że aż „piętnaście Drukarni rachują w Warszawie, między któremi Łąckiewicza i Glueksberga celują nad inne” i że „fabryki w naszym mieście są znakomite”. Pieprzu naszej „Taryffie” dodaje fakt, że „za Bóg zapłać” pozbyła się jej jedna z bibliotek, czyszcząc swoje magazyny z dubletów. Wyczyściła i za niepotrzebny dublet uznała egzemplarz w oryginalnej, unikatowej broszurze wydawniczej z epoki. Niewiele tylko rzadkością i atrakcyjnością ustępuje Taryffie wydany w 1815 roku i znakomicie odziany (w pierwszych latach Królestwa Kongresowego) w pełną skórę, dwutomowy „Słownik polsko-łacińsko-francuski” Jana Litwińskiego (poz. 643). Słownik tym cenniejszy, że frazeologiczny. Obecny w perłach Kwadrygi komplet „Cudów Polski” zastąpiłbym o wiele trudniejszą – od słynnej serii Wegnera – do zdobycia (w całości prawie niemożliwe) lub skompletowania z pojedynczych tomów monografię pióra zasłużonego dla rozwoju dróg żelaznych w Polsce finansisty Jana Blocha: „Przyszła wojna pod względem historycznym” (poz. 61). Walorów egzemplarza wystawionego na naszej aukcji nie umniejsza więc późniejsza oprawa dwu (spośród siedmiu) tomów wystawionego egzemplarza, umiejętnie dosztukowana przez znającego się na rzeczy introligatora. Chętnie też bym do pereł Kwadrygi zaliczył, ostatni już, historycznie rzecz biorąc informator, dotyczący stanu przemysłu polskiego: przemysłu w powojennym upadku i odbudowie, figurującego w katalogu jako IRO – Informacja, Reklama, Ogłoszenia (poz. 82). Stanowi on podzwonne dla polskiej inicjatywy prywatnej, ostatnie już wspomnienie po cudownej łódzkiej Restauracji „pod Bukietem” czy też Fabryce cukrów i czekolady S. Sobczaka. Druk to prawdziwie łódzki, bo powstały, opracowany graficznie i wydrukowany w 1947 r. w Łodzi, wystawiający wspaniałe świadectwo lokalnej społeczności.

    Tyle koncertu życzeń, a teraz ad rem: z pereł wyselekcjonowanych przez właściciela Kwadrygi największą oskomę wzbudza we mnie Nowy testament” Fr. Villona, z kapitalnymi zapiskami proweniencyjnymi, wykonanymi odręcznie, legendarnym zielonym atramentem, przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego (poz. 36). Wzrusza zwłaszcza łaciński dopisek poety: Quis mihi istum libri furabit, corvus ei cuntabit – grożący temu, kto Villona skradnie, że go kruk rozdziobie – odpowiednik starego polskiego zaklęcia, że: kto tę książkę ukradnie temu ręka odpadnie. Ciekawemu, na pytanie o kolor ptaka, odpowiadam, że może to być kruk biały.

    Tu wypada dodać, że zniszczenia przemysłu poligraficznego w latach tuż powojennych sprawiały, że ilustracje drzeworytnicze do wielu ówczesnych książek odbijano z oryginalnych klocków, pod prasą i że jest to najprawdopodobniej przypadek, wystawionego na aukcji Kwadrygi „Nowego testamentu”.

    Zestaw wystawionych na dziewiątej aukcji druków jest wyjątkowo ciekawy. Pisać o nim można by długo: razem i o każdej pozycji osobno. Bowiem prawie wszystkie zasługują na kilka słów komentarza. Zakończę więc może jeszcze próbą zwrócenia Państwa uwagi na zestaw oferowanych przez Kwadrygę czasopism. Imponuje duży wybór znakomitego pod względem graficznym „Liberum Veto”, do którego rysowali praktycznie wszyscy młodopolscy graficy, uczęszczający do Zielonego Balonika. Dostępne na naszej aukcji numery pochodzą z trudniejszego do zdobycia i okazalszego pod każdym względem (choćby większy format) drugiego rocznika tygodnika (poz. 601 – 611). Zwolenników awangardy powinny zachwycić numery „Na szerokim świecie”, ozdobione bardzo wczesnymi i efektownymi (w dodatku barwnymi) fotomontażami Kazimierza Podsadeckiego (poz. 613). Warto je nabyć (póki jeszcze tanie) i poddać dość prostej konserwacji, bo ze względu na kiepski papier, na którym zostały wydrukowane, należą już dziś do rzadkości, a fachowo odkwaszone z powodzeniem przetrwają kolejne lata, zapewniając zwrot inwestycji. Niespodziankę stanowią fotomontaże Bermana, zdobiące numery „Nowych Widnokręgów” z 1944 roku (poz. 516), a także numer trudnego do zdobycia, bo drukowanego w 1948 roku poza zasięgiem cenzury, „Pokutnika”, zawierającego wiersz Stanisława Lema poświęcony pamięci wybitnego taternika Wacława Orłowskiego, który w sierpniu 1948 roku zginął w Tatrach. Wiersz ten pominięto w oficjalnej bibliografii dzieł wybitnego pisarza (poz. 618). Uwzględnia ona wiersze Lema drukowane w „Kuźnicy”, „Żołnierzu Polskim” i „Tygodniku Powszechnym”, o „Pokutniku” nie wspominając ni słowa.

    Jan Straus

    © Kwadryga | wykonanie: THE NEW LOOK
    0
      0
      Twój koszyk
      Twój koszyk jest pustyWróć do sklepu

      Antykwariat Kwadryga

      jest miejscem wyjątkowym, przestrzenią zatrzymanego czasu – świadectwem historii kultury zapisanej na kartach tysięcy książek.